Po dwóch tygodniach pierwszy spacer, pierwsza wycieczka w wielki świat. Pojechaliśmy nad Rusałkę.
Ciekawa świata wąchałam każdy centymetr.
Smycz stanowiła asekurację, bo byłam małym dzikusem, nie bardzo karnym, a gdy mnie na chwilę spuścili, to... Jacek gonił w tych żeglarskich kaloszach i nie było mu do śmiechu, oj nie. W końcu terrier pies myśliwski i łapy ma nie od parady.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz