niedziela, 29 marca 2009

Moja pół-historia...

Po dwóch tygodniach pierwszy spacer, pierwsza wycieczka w wielki świat. Pojechaliśmy nad Rusałkę.


Ciekawa świata wąchałam każdy centymetr.


Smycz stanowiła asekurację, bo byłam małym dzikusem, nie bardzo karnym, a gdy mnie na chwilę spuścili, to... Jacek gonił w tych żeglarskich kaloszach i nie było mu do śmiechu, oj nie. W końcu terrier pies myśliwski i łapy ma nie od parady.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz