poniedziałek, 13 grudnia 2010

Z miłości do karpia

Całkiem przypadkiem staliśmy się dziś posiadaczami karpia...
Mniemałam, że tatuś obdarował nas karpimi zwłokami, które powinniśmy jak najszybciej przetworzyć, co by zapas jadła był na nadchodzące święta.
Niestety... w pewnej chwili owe zwłoki zakutane w niebiodegradowalne worki zaczęły wydawać odgłosy paszczą i zostały zdekonspirowane, a następnie odratowane. Wylądowały w wannie, jak za dawnych czasów. Karpikowi nadaliśmy imię Gucio (Gutek) - na cześć wszystkich jego poprzedników z mego dzieciństwa. Ożyły wspomnienia.
Zulka momentalnie wyczuła w rybie bratnią duszę i zapałała uczuciem tyleż intensywnym, co szalonym.
Ogląda zwierza, obskakuje wannę, z boku, z tyłu, z boku, z tyłu i tak w kółko Macieju. Drapie łapką w kafle i popiskuje, gdy ryba znudzona oddala się. Moczy pyszczek, i próbuje robić "noski, noski", gdy Gucio podpływa.
Czatuje pod drzwiami pralni (obecna rybia rezydencja), gdy przymusowo kończymy jej wizytację u Gucia.
Istne szaleństwo. Gutek Mon Amur.
Nie wiem, jak zareaguje na wyprowadzkę karpia, któremu za dzień lub dwa zwrócimy wolność...








niedziela, 5 grudnia 2010

Stołówka dla skrzydlatych

Mróz nie odpuszcza, przynajmniej w sercu Wielkopolski. Jacek zbudował karmnik - trochę w stylu Eko Miko :-) - i zamontował go na modrzewiu, w ogrodzie rodziców. Podczas akcji montażowej doszło do przypadkowego wysypu pierwszej porcji ptasich smakołyków. Nic się jednak nie zmarnowało, bo na miejscu czuwała degustatorka Zulka.
Niniejszym ogłaszamy otwarcie na naszej dzielni nowej stołówki dla skrzydlatych. W menu m.in słoninka, siemię lniane i z mozołem kruszone w moździerzu resztki suchego chleba (domowego wypieku).
Czekamy na pierwszych gości. Kokotom wstęp wzbroniony! Bo psem poszczujemy ;-)
Pozdrawiam
Lola

sobota, 4 grudnia 2010

Russelowy FAQ

1. Czy uparte? Uparte, ale każdy egzemplarz jrt inaczej. Nam trafił się taki o bardzo umiarkowanym stopniu upartości tzn. np. gdy przywołuję, a jrt szuka właśnie "kokota", to nie przyjdzie; gdy intonacja mojego głosu pozwala jej myśleć, że może coś przeskrobała, to też nie przyjdzie; gdy właśnie porwała kawałek drewienka i koruje je pod kanapą (a ja wołam), to absolutnie nie przyjdzie.
2. Czy się brudzi? Białe (no prawie) to się brudzi, ale podlega procesowi samoczyszczenia. Sie wytrze, sie wykruszy - no nie ma problemu.
3. Czy plącze się pod nogami (bo niewielkich gabarytów)? Chodzi za człowiekiem, bo zawsze jakiś rezultat może to przynieść - nagródka, dodatkowy spacer, czy inne atrakcje. MegaGiga plątanie występuje w sytuacji, gdy właściciel ociąga się nadto z rytuałem przygotowawczym do spaceru. Jrt ma szwajcarski zegarek wbudowany w korpus i każde przekroczenie pory wyjścia skutkuje właśnie plątaniem między nogami, ciąganiem za nogawkę, drapaniem, szczypaniem, a w ekstremalnych sytuacjach nawet szczekaniem.
4. Czy żarłoczne? Ma apetyt. I zje właściwie wszystko - owoce, warzywa gotowane i surowe (również ogórki, papryka,a nawet ziemniaki, w porwaniach których się specjalizuje), mięso w każdej postaci (wiadomo), zioła, ciasta (przypadek kradzieży szarlotki ze stołu), kawę ze śmietanką (przypadek konsumpcji kawy właściciela z filiżanki stojącej na stoliczku nocnym - siorbanie zdemaskowało przestępcę).
5. Czy wymaga wiele ruchu? Uwielbia spacery. Dużo biegania, aportowanie patyczków, jabłuszek, tropienie, wąchanie, uwodzenie potencjalnych amantów. Jednak Uwaga! Z równym zapałem - pomiędzy spacerami - realizuje się jako leniwiec/kanapowiec.
6. Czy mściwe? Nie, ale pamięta drastyczne sytuacje (np. aplikacja niesmacznego lekarstwa czy pierwsze obcinanie pazurów) i przez czas jakiś chowa urazę.
7. Czy kocha właścicieli? Po pierwsze sfora. Pan i Pani. Kocha więc obłędnie, cieszy się zawsze, gdy widzi, a gdy ktoś ze sfory chory, to leczy własnym ciałem (okłady zdrowotne).

cdn.


Pozdrawiam
Lola

piątek, 3 grudnia 2010

Sie czyta


Gdy czytamy (ostatnio jaceks - Śmierć czeskiego psa, a Lola - Moje życie we Francji), Zulkę bardzo taka lektura męczy, aczkolwiek samo przebywanie w pobliżu książek sprawia jej chyba niekłamaną przyjemność.


Pozdrawiam
Lola

Syberyjskie klimaty

Powiało, pośnieżyło. Wczorajszy leśny spacer Zulki przypominał odkrywanie nowej planety - Białej Planety.
Grubość pokrywy śnieżnej w lesie 30-40 cm.
Wzrost suki rasy jack russell terrier mniej niż 30 cm w kłębie.




Rwę włosy nie powiem skąd. No z nerwów na pewno. Jakieś złe zeżarło prawie cały piękny dłuuuugi post o śnieżnych podbojach Zulki. A niech to, wena twórcza już dziś nie powróci.

Pozdrawiam
Lola

czwartek, 2 grudnia 2010

Benki, Fafiki i inne Atosy

Z rozczuleniem wertowałam dziś nasze archiwum z czasów szczenięctwa Zulki. Znalazłam między innymi dowód na to jak oswajaliśmy naszego "dżeka" z innymi przedstawicielami psiego gatunku - co by się innych nie bała i towarzyska była. W jakim plenerze byśmy się nie pojawili, rozglądaliśmy się bacznie i , jeśli w pobliżu znajdował się czworonóg ze swoim pańciem, i nie był (ten czworonóg) reprezentantem jakieś morderczej rasy (sztafik, bulik czy inna bestia), to niby przypadkiem zmierzaliśmy w tym właśnie kierunku, witaliśmy z właścicielem, ucinaliśmy miłą pogawędkę, a Zulka zapoznawała jednego z drugim: Fafika, Benka, Atosa czy Misia.

No i mamy komiksową pamiątkę z dwóch takich spotkań. Thorgal to może nie jest, ale...

ZULKI PÓŁDIABLE PÓŁPRZYPADKI - ODC. 1 "UCIECZKA"

Benek - towarzyski i skrajnie łagodny buldog angielski, napotkany wraz z sympatyczną właścicielką na terenie poznańskiego kampusu uniwersyteckiego Morasko. Bardzo się z Zulką polubili. Nasze Półczorta nauczyło Benka ryć w ziemi, czego podobno buldogi nie czynią. Benek był przeszczęśliwy z powodu zdobycia tak cennej umiejętności.




ZULKI PÓŁDIABLE PÓŁPRZYPADKI - ODC. 2 "MAKRELA"

Szyszka i Joker - ten doborowy duet mopsowy spotkaliśmy w podpoznańskim Strzeszynku.
Z Zulką dogadywali się znakomicie. Biegali, biegali... i wybiegali taką oto historię (i nikt tu się bynajmniej z szelkowców nie śmieje, chociaż my preferujemy tradycyjną smycz i obrożę).

Pozdrawiam
Lola

niedziela, 14 listopada 2010

Bohaterowie są zmęczeni czyli 1001 pozycji Zulki

Na kanapie osłoniętej starym kocem od Babci Marysi.
Koc szpetny jak z przydziału wojskowego, ale zarazem niezniszczalny i za to go lubimy :-)
Zulka w pozycji "prawie pędrak".


Pod kordełką, razem ze sforą. Tak jest najfajniej :-)

Ponownie w pierzynach

I ze scurem


Parapetowe opalanie "na swoim"

I przeciąganie giczołków na biureczku






piątek, 10 września 2010

Na wakacjach czyli co Zulusy lubią najbardziej

POBIEROWO, wrzesień 2010
Morze, piaseczek, patyki, frisbee, piaseczek, morze, mewki, piaseczek, morze...






























Mistrzyni podbierania nagródek




Wszystko co dobre niestety kiedyś się kończy.

Tak zwana Zulka Nostalżik
(w tym czasie sfora pakowała bagaże)


Zulka "na trasie"






sobota, 9 stycznia 2010

Pierwsze urodziny Zulki

Dzisiaj Zulka skończyła rok. Przez ten czas nauczyła się jak dbać o stado (czyli o nas), jak prawidłowo wykonywać manicure i pedicure, gonić kokoty, łapać patolki, szczekać, brykać... po prostu cieszyć się życiem. Sto Lat Zulusku!


Ciekawe, czy będą pamiętali o prezentach

Pamiętali o smakołykach pieczonych i wędzonych


... oraz o sparing partnerze zwanym "scurem"